Dzisiaj prezentuję wam jedną z zaległości uszytą jeszcze w grudniu. Trudno określić do końca co to jest. Według mnie to pidżamo-podomka, ale Michał nazwał to kimonem kung fu. :D Dostał je ode mnie w prezencie na święta. Uszyte z ciepłej flaneli doskonale sprawdza się w domu, i do spania w zimowe mroźne wieczory, i do chodzenia po domu. Składa się z prostych spodni z odszytymi kieszeniami i krótkiego szlafroczka wiązanego w tali czarnym pasem. ;)
Na zdjęciach oczywiście Michał. Akurat sprzątał w naszej nowiutkiej kuchni. Oberwało mi się z ręcznika. :) Enjoy!
xoxo
M.
Haha:D Wygląda jak leprechaun;D Fajne! Wygodnie, domowo;) No i gratuluję (i zazdroszczę ogromnie) Waszego wspólnego gniazdka:)
OdpowiedzUsuńPomyślności w nowym gnieździe!
OdpowiedzUsuńPiżama świetna, ale gdyby górę nieco podrasować (dopasować w ramionach i nieco w talii oraz dodać guziki) to była by świetna bluza (bądź sweterek rozpinany)! Genialny komplet wyszedł!
Pozdrawiam
Ja proszę o koszulkę w całości, obowiązkowo ! Twój Luby ma takie same upodobania jak mój widzę, tym bardziej chętnie obejrzę nadruk "No drap po pleckach" :D
OdpowiedzUsuńŚwietna! Mój mąż mnie o taką męczy. Może do grudnia się wyrobie.
OdpowiedzUsuńHehe :) fajny post
OdpowiedzUsuńSuper piżama i fajne zdjęcia :)
OdpowiedzUsuń