wtorek, 29 listopada 2016

Mój pierwszy kalendarz adwentowy.

No nie taki pierwszy - bo na pewno w dzieciństwie miałam kalendarz z czekoladkami - ale pierwszy taki dorosły. Pomysł zaczerpnęłam od Lu z Enjoy Your Home, która dwa lata temu powiesiła skarpetki w oknach. Zapadło mi to w pamięć - zresztą sami zobaczcie <KLIK>.


Do skarpetkowego kalendarza możecie użyć rozparowanych skarpetek. Każdy ma w domu takie samotne, którym pralka zjadła przyjaciela ;) Ja użyłam nowych, ponieważ Michał od miesiąca za mną chodził i mówił: "Kup mi skarpetki!". Przecież święta są doskonałą okazją do ich wręczania :D Dodajemy do tego sznurek, klamerki oraz stare światełka choinkowe i gotowe!

Do środka skarpet możecie schować co chcecie - drobne upominki czy słodycze. U nas są to ulubione czekoladki i napisanych kilka miłych słów do siebie nawzajem.

Zachęcam do zrobienia własnego. Tak na prawdę nie trzeba wydawać, żadnych pieniędzy. Można zrobić kalendarz z przedmiotów znalezionych w domu, a napisane miłe słowa będą cenniejszym darem od nie jednego kupionego prezentu.


Wraz z kalendarzem pojawiły się pierwsze ozdoby świąteczne. Nie mogę się już doczekać, aż będziemy ubierać choinkę. Te święta będą wyjątkowe - pierwsze z naszą Kluską Matyldą.

Pozdrawiam,
Martyna

środa, 26 października 2016

Jak NIE prać sznurka bawełnianego?

Pamiętacie koszyczki w kurze łapki z posta Koszykowelove vol.2 - wzorki? Miały pięknie zdobić kącik Matyldy, ale niestety wyprałam je w szale wicia gniazda w 90 stopniach. Koniecznie chciałam pozbyć się jak największej ilości bakterii wybierając jak najwyższą temperaturę... Takiego dostałam bzika ;) Wrzuciłam je do pralki razem z zabawkami. Skończyło się to tak, że wyciągnęłam z pralki dwa wygniecione, zdeformowane, delikatnie odbarwione i zmechacone koszyczki.

Koszyki po wypraniu w 90 stopniach

 Koszyki przed praniem - widać, że są ładne i równe oraz mają wyrazistszy kolor

Teoretycznie bawełnę jak najbardziej można prać w 90 stopniach. Tylko najlepiej białą i o solidnym splocie. Kolory zawsze mogą minimalnie zblednąć. Rzeczy takie jak ręczniki i pościel wytrzymają tą temperaturę bez problemu. Delikatniejsze rzeczy z bawełny mogą się obkurczyć i to w dużym stopniu. Jeżeli chcemy wyprać daną rzecz po raz pierwszy to zawsze najlepiej ręcznie lub w pralce, ustawiając ją na  delikatny program. Wyprana od razu w 90 stopniach może mocno zmienić swoje wymiary.

W takim razie: jak prać przedmioty ze sznurka bawełnianego?

Najlepiej ręczne w temp. 30 stopni. Nie wyżymać i nie wirować. Suszyć na płasko.
To tak ogólnie.
Poniżej moje przetestowane metody.

  • Podkładki pod talerze:
Brudzą się one najczęściej miejscowo i tak też je czyściłam. Plamy po keczupie lub soku najłatwiej sczyścić od razu pod bieżącą wodą. Można delikatnie zaprać je mydłem. Przy trudniejszych plamach używałam też Vanisha, bez żadnej szkody dla przedmiotu. Wodę można odcisnąć przyciskając podkładkę do ręcznika. Suszymy oczywiście na płasko.
Po dłuższym użytkowaniu wyprałam moje podkładki w pralce tak jak dywan.

  • Dywan:
Dywan trudno wyprać ręcznie, ponieważ po nasiąknięciu wodą robi się bardzo ciężki. Jest to przedmiot o dużej powierzchni płaskiej, więc nie bojąc się deformacji tak jak w przypadku koszyków bez zastanowienia wrzucam mój do pralki.
Piorę go w programie Wełna/Pranie ręcznie, w 30 stopniach i wiruję w 600 obrotach na minutę. Program ten bardzo mało kręci bębnem, więc dywan w większości po prostu leży i się moczy. Po wypraniu suszyłam na płasko - rozłożyłam go na suszarce. Latem w największe upały wysechł dosłownie w kilka sekund.
Mój dywan ma kolor naturalny i nie zauważyłam w nim żadnej zmiany w postaci wyblaknięcia. Niestety ciężko powiedzieć co by się stało z bardzo ciemnymi kolorami, takimi jak czarny czy grant. W żaden sposób dywan też się nie skurczył, ani nie zdeformował. Zmiany kształtu uniknęłam na pewno dzięki suszeniu dywanu poziomo.

  • Koszyki:
Przy praniu koszyków najłatwiej o deformację. Poza nieszczęsnymi koszyczkami w kurze łapki inne wyprane w pralce przeżyły. Mimo to uważam, że lepiej prać je ręczne, ze względu na mniejsze zniekształcenia.
Po wypraniu w pralce w tym samym programie co dywan, musiałam delikatnie naprostować czy ukształtować ścianki koszyka. Po praniu ręcznym nie trzeba tego robić tak mocno.
Duże koszyki najlepiej suszyć do góry nogami, zakładając koszyk na wiaderko lub miskę tak aby ściany wisiały prosto w dół. Mniejsze koszyki można postawić normalnie na suszarce, żeby woda swobodnie ściekała. Jeżeli koszyk ma nie wysokie ściany to nie trzeba się denerwować, że ścianki się załamią.

Nowe koszyczki do kącika Matyldy

Mam nadzieję, że ten post będzie dla was przydatny i z łatwością odświeżycie swoje koszyki i inne przedmioty ze sznurka. Jeżeli macie jakieś spostrzerzenia lub inne przydatne wskazówki czekam na nie w kometarzach - podzielcie się ;)

Pozdrawiam,
Martyna

czwartek, 15 września 2016

Sesja dla katalogu Texi.

W lipcu w naszym mieszkaniu odbyła się mała sesja zdjęciowa do katalogu maszyn Texi. Nasze trójkąty na ścianie oraz moje koszyczki ze sznurka bawełnianego posłużyły za tło dla domowych maszyn do szycia i stołów prasowalniczych. Modelem był między innymi mój idealny katalogowy mąż, który pięknie udawał, że potrafi prasować ;P


Jeżeli ktoś z was poszukuje dobrej maszyny do szycia to zapraszam was na 10 Święto Techniki Strima. Znamy się ze Strimą już chyba 10 lat, więc śmiało mogę powiedzieć, że znajdziecie w tej firmie najlepszych specjalistów, którzy pomogą wam dobrać idealny sprzęt. Wszystkie maszyny znajdziecie na stronie Strima.

Jak wam się podobają zdjęcia? Nie jest to jeszcze sesja w magazynie wnętrzarskim, ale myślę, że wygląda świetnie ;) i do tego mogę się chwalić mężem ;)

Pozdrawiam,
Martyna

zdjęcia: Strima

środa, 7 września 2016

Kocyk w kółka.

Zdążyłam! Udało mi się skończyć kocyk dla mojego dziecka przed porodem. Jestem już w 39 tygodniu ciąży (podręcznikowa trwa 40 tygodni), więc Mała M może przyjść na świat w każdym momencie.

Koc zaczęłam dziergać na koniec czerwca. Robiłam go między łapaczami snów, koszykami ze sznurka i całą resztą pomysłów. Zajęło to, aż 2,5 miesiąca! Zastanawiam się ile trwało to tak na prawdę. Wydaje mi się, że gdybym zrobiła wszystko ciągiem to zajęło by mi to niecałe 2 tygodnie. W porównaniu do poprzedniego kocyka z kwadratów zdecydowałam się na wzór w koła, który okazał się bardziej czasochłonny.


Wzór kwadratów w kółka jest ogólnie dostępny w internecie jeżeli dobrze poszukacie. Ja moje robiłam intuicyjnie ze zdjęcia, kierując się już posiadaną wiedzą i poprzednim wzorem kwadratów. Zdjęć i inspiracji również w sieci pełno. Mnie do wzoru w kółka natchnęła Matuszka i Jaguszka, która jest specjalistką od patchworkowych pledów i to nie tylko z kwadratów.


Porównując z poprzednim kocem z kwadratów różnice są następujące:
  • teraz używałam włóczki YarnArt Tahiti bambusowo-bawełnianej w 50g motkach, poprzednio był to Kotek akrylowy 100g.  Długości włóczek są podobne: 100g Tahiti to 280m, a 100 g Kotka to 300m. Zdecydowałam się na inny skład ze względu na właściwości chłonne i higieniczne materiałów.
  • mimo podobnych parametrów i grubości wielkość kwadratów wyszła zupełnie inna, na co pewnie miał wpływ skład włóczki oraz wielkość szydełek jakich użyłam. Elementy w kółka mają wielkość 8x8cm (6 okrążeń słupkami), robiłam je na szydełku 1,75mm. Poprzednie to wymiary 10x10cm (4 okrążenia słupkami) przy użyciu szydełka 2,5 mm.
  • kocyk w kółka jest mniejszy: ma wymiary 105x70cm (razem z polarem minky), jest zrobiony z 60 kwadratów. Poprzedni ma wymiary 130x90cm i zrobiłam go z 96 elementów. Ten pled zrobiłam specjalnie mniejszy o 2 rzędy na szerokość i długość.
  • koce mają też różny brzeg z polaru minky. W kołka ma brzeg 7 cm, a poprzedni 3 cm. 
  • z 600g włóczki YarnArt wyszedł mi kocyk(105x70cm) i poduszka. Z tej samej ilości Kotka wyszedł mi większy koc (130x90cm) 
  • tym razem ułożyłam kwadraty w nieregularny wzór, poprzednio kolory były ułożone rzędami po skosie  
  • ten koc dodatkowo przeszyłam w 4 miejscach punktowo, żeby się nie ślizgał. W poprzednim tego nie zrobiłam i się trochę przekręcał.
  • do kremowego koca użyłam 7 kolorów włóczki - 6 kolorów na kółka i jeden bazowy. W poprzednim szarym były to 4 kolory. 


Całość wykonywałam oczywiście etapami. Najpierw zrobiłam wszystkie kółka z każdego koloru, następnie zamieniałam je w kwadraty. Z robieniem kółek tak się zapędziłam, że jeszcze 24 zostały. Wynikło to z tego, że na początku chciałam użyć tylko 4 kolorów na środek kwadratów, później dokupiłam jeszcze dwa. Na pewno powstanie z nich jeszcze jakiś jasiek lub duża poducha.

 

Jestem bardzo zadowolona efektu oraz doboru kolorów. A wam jak się podoba? Aż nie mogę się doczekać przyjścia na świat Matyldy.

Pozdrawiam,
Martyna

środa, 31 sierpnia 2016

#uwielbiamMU

Na koniec wakacji ogłaszam KOKURS! I to nie byle jaki, bo cykliczny!

Wielu z was ma już moje łapacze snów, koszyki ze sznurka bawełnianego czy inne rękodzieła u siebie w domu. Z wielką chęcią zobaczę jak im się u was mieszka! A może z wami podróżują? Lub znaleźliście dla nich inne-nowe zastosowanie? Zaskoczcie mnie!

Dodawajcie zdjęcia moich prac na Instagram lub Facebooka oznaczając je #uwielbiamMU
Oznaczcie również moje konto, aby inni mogli do mnie trafić. Instagram: @scenariuszdlamoichsasiadow Facebook: @MU.creating.and.living

Na koniec każdego miesiąca wybiorę jedno według mnie najładniejsze zdjęcie, a autora nagrodzę do wyboru: albo mini łapaczem snów, albo najmniejszym koszyczkiem ze sznurka bawełnianego :)

Pierwsze rozstrzygnięcie 30 września! Macie miesiąc na wymyślenie lub na uchwycenie ciekawego kadru :) Powodzenia!

Podsumowując 3 zasady:
1. Dodaj zdjęcie moich prac zrobione przez siebie na Instagram lub Facebooka oznaczając je #uwielbiamMU (pamiętajcie, że na Facebooku, post musi być dodany jako publiczny, żebym mogła go zobaczyć) Oznaczcie również moje konto, aby inni mogli do mnie trafić. Instagram: @scenariuszdlamoichsasiadow Feacbook: @MU.creating.and.living
2. Dodając zdjęcie wyrażasz zgodę na użycie go przeze mnie na blogu czy portalach społecznościowych.
3. W każdym ostatnim dniu miesiąca, wybiorę najciekawsze zdjęcie, a autora nagrodzę jedną z dwóch nagród do wyboru: Mini Łapacz Snów (średnica 4 cm, w dowolnym kolorze) lub najmniejszy koszyk ze sznurka bawełnianego (okrągły, 12cmx11cm, w dowolnym kolorze sznurka dostępnego u mnie w magazynie).

Pozdrawiam,
Martyna

środa, 17 sierpnia 2016

Pled z wełny czesankowej.

Zrobić pled z naturalnej wełny czesankowej planowałam już od jakiś trzech miesięcy. Pomysłów w głowie mam bardzo dużo, więc plan działania czekał na realizację.


Pierwszą rzeczą, która zastanawiała mnie najbardziej to: ile właściwie potrzeba wełny na taki koc? 
U jednego ze sprzedawców allegro znalazłam informację, że na kwadrat pledu 40x40 cm potrzeba 300 g włóczki czesankowej. Przeliczyłam i uznałam, że na mały prostokąt dla dziecka 1 kg materiału mi wystarczy. Wyszedł z niego kocyk o wielkości 60x85 cm.
Marzy mi się również dużo większy, a że lubię matematykę, więc policzyłam co i jak. Na bardzo duży pled 2x2m potrzeba ok. 8 kg wełny!!! Na wielkość 1,5x2m już 6 kg, a na 1x1,5m 3kg. Z jednego kilograma wełny (koszt ok. 70 zł) można zrobić 0,5 m2.

Drugą istotną rzeczą była technika splatania: jak z własnych rąk zrobić druty? 
Mama nauczyła robić mnie na drutach, więc ogóle zasady i podstawowe elementy są mi znane.  Nie do końca wiedziałam jak zabrać się do pracy z tak grubą wełną. Pomocne okazały się filmiki na youtube.
Pierwszym, na który trafiłam był czeski <KLIK>. Na filmie jest wykonywany szalik i wszystko dzieje się na rękach. Niestety w tym sposobie nie wychodziły mi ładne, proste łańcuszki. Splot był skręcony.
Drugi film, który znalazłam <KLIK> okazał się o wiele lepszym instruktażem. To co Panie prezentują w filmie ja zrobiłam na swoich przedramionach. Splot wychodzi równy i estetyczny. Ścisłość łańcuszka oraz wielkość pętelek zależy już od naszej wprawy.
Więcej filmów na youtubie znajdziecie pod hasłem armknitting, jest ich na prawdę sporo.

1 kg naturalnej wełny czesankowej

 Nieładny, skręcony splot 
Wełna, którą zamówiłam jest w naturalnym kolorze. Posiada delikatny zapach, ale na szczęście nie pachnie intensywnie, jak to niektóre włókna zwierzęce potrafią.
Pielęgnacja takiej wełny to tylko i wyłącznie pranie ręczne w letnich temperaturach oraz delikatnych detergentach. Nigdy nie wrzucajcie produktów wełnianych do pralki, ponieważ się sfilcują. Po praniu w pralce wełniane rzeczy mogą się już nadawać tylko dla lalek. Ważne jest też odparowywanie wody. Wełnę należy suszyć w pozycji poziomej, żeby włókna się nie rozciągały i nie pękały.

Mój pled robiłam 6 razy. Trzy razy prułam, ponieważ nie mogłam dopasować właściwej ilości oczek, by uzyskać odpowiednią szerokość. Najpierw zrobiłam 15 oczek, potem 10, następnie 8 i tak wróciłam do 10. :) Kolejny raz rozplątywałam wełnę, ponieważ oczka łańcuszka były skręcone, a chciałam uzyskać prosty, schludny splot.  Przy ostatni razie wprawiła mi się ręka i mogłam zrobić równo oczka.

Z 1 kg wyszedł mi pled wielkości 60x85cm (szeroki na 10 oczek i wysoki na 15 rzędów). Nie jest on na tyle ciężki by przygniatać swoim ciężarem. Jest miękki i przyjemny. Moim zdaniem wystarczy w sam raz na okrycie nóg w zimową noc. Planuje go wykorzystywać również przy dziecku podczas zimowych spacerów. Myślę, że będzie w sam raz na spód gondoli, a przecież naturalna wełna grzeje o wiele lepiej niż wszystkie syntetyki.
 
 Na tych zdjęciach widoczna jest lewa strona pledu - czyli lewe oczka 

Jeżeli chodzi o czas potrzebny na wykonanie takiego pledu, to robi go się szybciej i przyjemniej niż koszyki ze sznurka bawełnianego. :) Na przerobienie 1 kg wełny czesankowej wystarczy 30-40 min. Po skończeniu ma się ochotę spruć i zrobić jeszcze raz, bo to naprawdę fajna zabawa.

Wszystkie zdjęcia w czasie pracy robiłam samowyzwalaczem. Nie byłam wstanie się powstrzymać, więc gdy listonosz ledwo wyszedł za furtkę ja już zaplatałam pierwsze oczka. Taka jestem w gorącej wodzie kąpana. Myślę, że mi wybaczycie ;). Następnym razem poczekam na powrót męża z pracy i dostarczymy wam więcej, lepszej jakości zdjęć.

Pled w całej swej okazałości w zachodzącym słońcu

 


Splatanie na dłoniach tak mi się spodobało, że zastanawiam się nad zrobieniem sobie kolorowego komina na zimę. Myślę, że 0,5kg wełny wystarczy i będzie dobrze grzać :)

Pozdrawiam,
Martyna

Edit: Zapraszam na kolejny post o wełnie czesankowej: pytania i odpowiedzi :)

czwartek, 11 sierpnia 2016

Wonsz.

Jak poradzić sobie bez wykroju z nietypowym kształtem? - poszewka na poduszkę ciążową. 

Oto Wonsz (tzn. wąż), czyli poduszka ciążowa. Nie jest tajemnicą, że jestem przy nadzieji - chyba już to zauważyliście. ;)  Obecnie 35 tydzień <3, czyli zbliżam się do końca.

Poduchę zakupiłam na początku pierwszych miesięcy tego wyjątkowego okresu. Zdecydowałam się na kształt "9" tudzież "6", a nie litery "C" ze względu na większą długość poduszki oraz możliwości jej wykorzystania.

Dla nie wtajemniczonych w tematykę przyjścia dziecka na świat już tłumaczę. Taką poduszkę w okresie ciąży można wykorzystywać do wsparcia pleców lub brzucha podczas spania. Później jest bardzo pomocna podczas karmienia malucha, odciąża ręce i plecy. Można nią również zabezpieczać obszar zabawy czy spania dziecka.


Poduszka miała swoją oryginalną poszewkę wykonaną z cienkiej tkaniny bawełnianej. Niestety taki materiał nie jest elastyczny. Dodatkowo mała gramatura tkaniny (tzn. grubość) wpłynęła na szybsze wycieranie i zużywanie się pokrowca. Podczas różnych kombinacji cyrkowych z Wenszem materiał po prostu pękł.

Zamawiając nowe materiały postawiłam na elastyczną dzianinę, potocznie teraz nazywaną "dresówką". Jest ona wykonana w 92% z bawełny i 8% elastanu, co gwarantuje dobrą rozciągliwość. W sklepach są również dostępne różne gramatury tych samych wzorów. Im większa gramatura tym materiał grubszy, trwalszy, ale też cieplejszy. Warto ją odpowiednio dobrać do zastosowania rzeczy, którą szyjemy.

Poduszka ma być wykorzystywana przy dziecku, więc zdecydowałam się na prosty wzór w butelki z mlekiem oraz polar minky w kolorze kakałka. ;) Myślę, że to para idealna.

 Materiał w butelki mleka pochodzi ze sklepu Metry i centymetry
Nie miałam żadnego szablonu na taką poduszkę, a kształt był dość niecodzienny. Zawsze, jeżeli nie macie wykroju, albo spotykacie się z nieregularną formą trzeba po prostu odrysować wzór samemu. Jest łatwiej, jak w moim przypadku dana rzecz się podrze. Możecie ją całą rozpruć na części i każdą odrysować. Przy tworzeniu wykroju np. z ulubionej bluzki, trzeba się trochę bardziej na wyginać, żeby oryginału nie zniszczyć i uzyskać dokładny szablon.

Jeżeli chcecie mieć szablon do ponownego wykorzystania, wystarczy go odrysować na sztywnym papierze i odpowiednio oznaczonego przechowywać. Ja  w związku z moim doświadczeniem i zapotrzebowaniem na jeden pokrowiec wycięłam kształt bezpośrednio na materiale.


Najpierw odrysowałam potrzebny kształt na polarze minky. Trzeba pamiętać o dokładnym i płaskim rozłożeniu materiału, aby odwzorować jak najlepiej oryginał i nie stworzyć niepotrzebnych luzów, czy zakładek. Następnie wystarczyło już wycięty jeden element szczepić szpilkami z dzianiną we wzory i wyciąć. Oczywiście łączymy stroną prawą do prawej. ;) Wtedy możemy siadać od razu do maszyny. Szycie zajęło mi najmniej czasu, dzięki mojemu overlocki 4-nitkowemu, który za jednym zamachem wykończa brzeg i łączy materiały.

Ostatnim elementem, było wszycie zamka. Wystarczyło wypruć go z poprzedniej poszewki, ponieważ był niezniszczony i w pełni sprawny. Tu nic nigdy się nie marnuje! ;) Przy łączeniu zamka z dzianiną nie naciągajcie materiałów, bo wszyjecie zapięcie krzywo. Najlepiej dokładnie szczepić elementy szpilkami, albo zafastrygować.


Lubię szyć poduszki, bo jest to łatwe i przyjemne, a efekt zawsze pięknie zdobi wnętrze. Pewnie dlatego mam ich tyle w domu. :) Napiszcie czy podobają się wam takie posty ze wskazówkami jak poprawnie szyć.

Pozdrawiam,
Martyna

środa, 10 sierpnia 2016

Koszykowelove vol.2 - wzorki.

Przepadłam ja, a razem ze mną wy! W koszykach ze sznurka bawełnianego naprawdę można się zakochać. Z tego zauroczenia dostałam takiego natchnienia, że nie mogłam się powstrzymać i stworzyłam kolejne modele we wzorki - choć nie mam ich już gdzie pomieścić. ;) Pierwsze udziergi w paski, które możecie zobaczyć w poście Koszykowelove to naprawdę prosta sprawa! ;)

Zamarzyły mi się koszyczki w kropki. Dziergałam i prułam, ale za nic kropki mi nie chciały wyjść. Wyszły kurze łapki. Choć jedna z koleżanek, nazwała moje dzieło bardzo ładnie: koszyczki w chmurki. <3 Kropki są możliwe do zrobienia, ale na drutach. Te dwa małe koszyczki stworzyłam do kącika dziecięcego, który lada moment pokażę wam w całości. <3

 Drewniany konik od Fandoo
Robaki pluszaki od ThatWay
Razem z Michałem uwielbiamy Pana Komara ;)

Kolejnym wzorem jest zygzak!  Tworząc duży koszyk do pokoju dla chłopca  postanowiłam zaszaleć i zrobić coś więcej niż zwykłe paski. Akurat zamówiłam nowe kolory sznurków, więc miałam więcej możliwości. Tak jak zawsze prułam trzy razy zanim uzyskałam pożądany efekt. Zygzak tak mi się spodobał, że zaraz przerobiłam swój szary koszyk, bo też chciałam taki mieć. ;)




Na Instagramie pod hasłem #koszykowelove znajdziecie wszystkie moje dzieła. Mam nadzieję, że wam podobają się tak samo jaki mi. ;)

Pozdrawiam,
Martyna

wtorek, 2 sierpnia 2016

Ślubny łapacz snów.

Zawsze idąc na ślub czy inne wydarzenie rodzinne, każdy z nas chce dać w prezencie od siebie coś wyjątkowego, coś co zostanie zapamiętane. Zwykły telegram często, ginie w stosie tak wielu życzeń. Mając w planach uczestnictwo w weselu oraz wiedząc, że Panna Młoda jest fanką rękodzieła tak jak ja, wiedziałam, że muszę stworzyć od siebie coś specjalnego. Zaobserwowałam, że Pannie Młodej podobają się moje Łapacze Snów, więc pomysł sam wpadł mi do głowy.


Do małego łapacza snów o średnicy 10 cm, przyszyłam ręcznie życzenia ślubne w kształcie koła. Pióra zostały przyczepione na podwójnym sznurku, tak aby w momencie wyciągania z koperty uzyskać efekt Wow! - jak przy wysypującym się confetti. Życzenia można odczepić, a łapacz snów powiesić w widocznym miejscu w domu tak, aby przypominał piękne chwile z dnia ślubu.

Oczywiście taki łapacz snów może być prezentem na wiele innych różnych okazji. Na urodziny, imieniny, rocznicę ślubu... pozostawiam to jak zawsze waszej wyobraźni.



Mi w tym telegramie najbardziej podoba się podpis: M&M+m. <3 Chyba nie trudny do rozszyfrowania, prawda? ;)
Mam nadzieję, że Łapacz spodobał się Parze Młodej i przyniesie im szczęście.

Pozdrawiam,
Martyna

P.S. W ostatnim czasie otworzyłam swój butik internetowy na DaWanda. Jeżeli podobają się wam moje łapacze snów to śmiało zapraszam! Jeżeli macie jakieś pomysły to również śmiało piszcie maila (martynaulanowska@gmail.com) lub odzywajcie się, przez media społecznościowe: Instagram, Facebook.


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...